Poprzednio było o Bonnardzie i jego przystępnej metodzie kadrowania obrazu, w której (wydawałoby się) nie trzeba za dużo o kadrze myśleć podczas malowania, a dopiero na sam koniec. Pamiętajcie, że ta metoda sprzyja jednak pewnemu lenistwu. Pozwala nam nie dbać o bodaj najważniejszy element obrazu, czyli o jego całościową kompozycję.
Dzisiaj podzielę się więc innym podejściem – takim, w którym ważne decyzje o kadrze podejmowane są już na początku.
U Sasnala przedmioty często są ostro cięte, przedstawiane w dużym zbliżeniu, napierają na ramy obrazu. Powstaje w ten sposób interesująca dynamika, nawet w zdawałoby się prostych przedstawieniach
Popatrzcie jak zarówno garnek, jak i kuchenka są ścięte bokami obrazu. Jak cień garnka zajmuje bezpośredni narożnik, z małą plamką światła w samym kącie obrazu. Symetria dwóch obiektów i asymetria koloru
I nie muszę chyba dodawać, jak wspaniałe są te bardzo proste kolory!
Niestandardowe cięcie kadru jest u Sasnala pochodną wykorzystania medium fotograficznego. Zdjęcie pozwala na nieoczywiste ujęcie . Ale nie pozostawajmy na tym. Interesujące kadrowanie z pozornie banalnego tematu czyni temat szczególny. Dodaje narrację. W takim sposobie malowania decyzje o ujęciu należy podjąć na samym początku i wiedzieć ku czemu się zmierza.
Spośród tych dwóch metod, dla osoby początkującej, zdecydowanie bardziej rozwojową jest ta, o której napisałem dzisiaj – uczy ona pewnego nastawiania – “chcę obrazem opowiedzieć ciekawą historię – jak mam pokazać swój temat?”. Jeśli nauczymy się takiego myślenia, nasze obrazy zaczną znacznie lepiej grać w oczach obserwatorów.
Na koniec, tak jak poprzednio, zaproszę Was do newslettera, oraz do subskrybowania kanału na Youtube, gdzie opowiadam o sztuce i architekturze. Na dniach powinien pojawić się nowy film z ciekawą książkową rekomendacją Kandyńskiego
1 thought on “Kadrowanie na przykładzie Sasnala”