Szkicownik to podstawowe narzędzie. Być może ważniejsze, niż to czym w nim maluję, lub rysuję. Szkicownik jest podstawą rozwoju warsztatu.
Kiedy prowadzę zajęcia z malarstwa, niemal zawsze gdzieś na początku dzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat szkicownika i pokazuję jeden z tych, które niedawno skończyłem, lub właśnie kończę. Chcę, żeby uczeń miał wgląd w mój sposób pracy – w to jak ćwiczę różne rzeczy i jak szykuję materiały, oraz co można z niego wycisnąć.
Ilość, która przechodzi w jakość
Po co prowadzić szkicownik?
Po pierwsze szkicownik prowadzi się w celu zbudowania swoich umiejętności, ale to może zbyt daleko idące uproszczenie i postaram się pokazać bardziej specyficzne podejścia do tematu. Przecież można prowadzić go na mnóstwo sposobów i często tylko od naszej kreatywności zależy ile znajdziemy dla niego zastosowań.
Aby pokazać różne sposoby, wymieniam tutaj popularne przykłady, które mogą Was zainspirować zarówno do kontynuowania któregoś z nich, jak i szukania innych, własnych:
Urbansketchers
na sam początek bardzo ciekawy temat. Słyszeliście o urbansketchers? To luźno powiązana, bardzo duża i rozsiana na całym świecie grupa ludzi, którzy podczas podróży i w mieście, w którym żyją, szkicują otaczające ich środowisko. Zasady urban sketchingu są proste: rysujemy na żywo, spontanicznie, wtopieni w miejskie życie. Choć możliwości jest nieskończenie wiele, liczni artyści z tego kręgu preferują rysunek tuszem, zastosowanie akwareli i specyficzną stylizację, która koresponduje z obserwowanym przez nich żywiołowym środowiskiem metropolii. Techniki rysunkowe i malarskie przede wszystkim spełniają tu rolę notatnika i muszą być łatwe w transporcie i przechowaniu. Dlatego urbansketchersi preferują techniki wodne, i te, które prosto się pakuje i rozpakowuje.
W Polsce funkcjonuje aktywna grupa rysowników z tego nurtu i łatwo do niej dołączyć – w praktyce wystarczy wyjść na miasto i porysować, w sieci zaś dobrym miejscem są media społecznościowe: https://www.facebook.com/groups/uskpoland/ . Możecie spotkać tam osoby o podobnych zainteresowaniach, które nieraz umawiają się na rysunkowe spacery w ciekawych miejscach.
Urbansketchersi preferują specyficzne szkicowniki i dbają o ich jakość. Przykładowo, nie jest niczym dziwnym, poszukiwanie przez nich szkicownika z papierem odpowiednim do akwareli. Dbają też o wygodny format, łatwy do schowania w torbie. Trafią się więc wśród nich różne modele, czasami o formacie kwadratu, albo niestandardowo małe.
Szkicownik jako notatnik
to taka forma prowadzenia, w której szkice przeplatają się z notatkami, zapiskami, i nie ma w nich uporządkowanej struktury. Zobaczycie go u architektów, projektantów, ludzi, którzy traktują plik kartek jako podstawowy materiał do pracy. Taki notes przypomina czasami notatki rodem z Indiany Jonesa, ale zazwyczaj jest intensywnie zarysowanym bazgrolnikiem, w którym nie chodzi bynajmniej o elegancką prezentację prac, ale o aspekt komunikacyjny.
Jak prowadzić tego typu szkicownik? Z dystansem. Chodzi o to, by nie traktować go jako coś szczególnego. Lista zakupów i fragmenty dziennika, splecione z rysunkiem z wakacji, potrafią mieć swój urok. Kluczem jest rzeczywiste widzenie w swoim szkicowniku miejsca na te wszystkie rzeczy, bez niepokoju o ich ostateczną prezencję. Przecież nie chodzi nam o wystawę, ale o żywy zapis codzienności – czym się więc przejmować?
Szkicownik do studiów artystycznych – Załóżmy na moment, że chcesz nauczyć się solidnie rysować. Planujesz być malarzem, albo grafikiem, albo zajmować się jeszcze czymś innym i chcesz wchłonąć jak najwięcej warsztatu. Nie jesteś jedyny, który podchodzi do zagadnienia w ten sposób. Szkicownik służy wtedy za pole doświadczalne do rysowania. Rysuje się w nim to, co akurat jest na tapecie: martwe natury, szkice postaci w atelier, geometrie wykreślne i inne ćwiczenia. Szkicownik pozwala na błędy.
Kandydaci na architekturę rysują w nim sześciany i kadry próbnych egzaminów, z ujęciami miasta i budynków. Studenci ASP szkicują pozujących modeli, kolegów i koleżanki przy pracy, Adepci digital paintingu, uczący się ilustracji, ćwiczą anatomię.
Taki szkicownik służy też często do rozwiązywania problemów malarskich, przed większymi pracami. Pozwala ogarnąć kompozycje do innych rysunków. Małe, czasami bardzo malutkie szkice z okienkami kadrów, rozpracowana poza postaci, zarysowane plany, czy światło – znamy to już od renesansu, gdzie każde malarskie ujęcie miało swojego poprzednika na kartce. To ciągle aktualna możliwość.
Szkicownik do malowania
Jest to typ notesu do studiów malarskich, który poświęca się na małe martwe natury, rozpracowując kolor, i ucząc się swobodnego poruszania po farbach. To specyficzne podejście do szkicownika – zdecydowanie nie dominujące, wszak szkicownik powinien służyć nam do „szkicowania” i ma to już wpisane w nazwę. Ale nie o to chodzi by trzymać się nazwy. Raczej o to, by korzystać z narzędzia, zgodnie z naszymi potrzebami.
Taki szkicownik posiada w sobie zgodnie z nazwą szkice lub małe prace, ale wykonane kolorem. W zasadzie technika jest tu dowolna. Możemy zdecydować się na gwasze, akryle, czy nawet olej. Pierwszy problem to jakość papieru. Oczywiście powinien być on grubszy, ale nie musi być bardzo gruby. Jeśli planujemy malować olejami, trzeba go koniecznie zaizolować – spoiwo z farb nie powinno nam zatłuszczać kartki. Dobre izolowanie uzyskuje się np. akrylowym gruntem. Już dwie warstwy potrafią ze zwykłej kartki zrobić ładne, lekko chłonne podobrazie pod olej. Wbrew pozorom, szkicownik tego typu może być więc całkiem zwykły i nie ma konieczności jego specjalnego dobierania. Możemy przygotować go samodzielnie na bazie dowolnego formatu, czy modelu szkicownika, który się nam podoba. Niekoniecznie trzeba kupować „szkicownik do farb olejnych”, czy „szkicownik do malarstwa”
Na marginesie: kiedy mówimy o malowaniu w szkicowniku, a przy tym wspominam o zastosowaniu plenerowym, byłoby głupio z mojej strony nie dorzucić odnośnika do naszego pierwszego kursu o malowaniu, dotyczącego właśnie malowania pejzażu i wychodzenia w plener – pokazuję w nim jak sam maluję w szkicowniku i opowiadam jak przygotować się do wyjścia na malarskie safari: https://malarstwoodpodstaw.pl/index.php/kurs-cyfrowy-pejzaz-i-plener/ – obecnie sprzedajemy go w niższej, premierowej cenie, ale już niedługo, więc zachęcam Cię do sprawdzenia odnośnika.
Wracając do meritum, jeszcze raz podkreślę zależność, którą sam zaobserwowałem. Szkicownik o złym formacie, to martwy szkicownik. Czemu? Chodzi o to, że niewygodnie go nosić, a co za tym idzie, nie mamy okazji, by go zapełniać. Jednym z kryteriów wyboru zawsze będzie wygoda użytkowania. Piękny, wielki i oprawiony w skórę sztambuch nadaje się co prawda na pamiątkową księgę, ale bardzo trudno zabrać go ze sobą w góry.
Podczas pisania o różnych typach szkicowników, zrozumiałem, że podział między nimi jest tak płynny, bo to nie od planu zależy jaki szkicownik tak naprawdę stworzymy, ale od naszych zainteresowań. Przecież zwykły, czarny notes A4 będzie zupełnie czym innym w rękach studenta ASP, czym innym dla podróżnika, a czym innym dla projektanta mody. Co więcej, każdy z nich będzie inny, zależnie od osobowości i charakteru twórcy. Szkicowników jest tyle, co rysowników. Od Ciebie zależy jak go zapełnisz
Na zakończenie kilka użytecznych praktyk:
- świadomość własnych preferencji przychodzi z czasem. Kupując pierwszy szkicownik jeszcze nie wiesz czy to ten właściwy. Po drugim i trzecim wciąż nie. Po kilku latach pewnie sięgasz na półkę w sklepie plastycznym
- można używać dwóch, lub więcej szkicowników zamiast jednego. Daje to szansę na żonglowanie tematami i technikami. Np. w szkicowniku z papieru makulaturowego porysujemy ciekawie kredkami i pastelami, a w klasycznym – ołówkiem. Oba możemy prowadzić równolegle.
- format szkicownika to ważny parametr wyboru. Od formatu zależy wygoda noszenia. Od formatu zależy, czy będzie pasował do rysunkowego narzędzia. Gruby marker w malutkim szkicowniku to coś zupełnie innego niż cienki ołówek techniczny na A3. Format dobieramy zarówno do naszej torby, jak i do preferowanej techniki.
- Przemyśl jaki jest sposób otwierania – czy szkicownik wygodnie się rozkłada? Czy jest łatwy w trzymaniu? Przy sprężynce kartki lekko latają, ale można go obrócić jak podkładkę. Szyty grzbiet się nie rozłoży w pełni, ale ma solidny wygląd i lepiej chroni kartki. Otwieranie poziome, czy pionowe? Sam wybierasz czego Ci potrzeba. Zazwyczaj trzeba to przetestować na różnych modelach (patrz punkt 1.)
- Szkicownik to narzędzie. Będzie brudny, poplami się i ponadrywa. Nie ma się czym przejmować – to jego urok.
Ja sam zapełniłem w ciągu ostatnich siedmiu lat, około dwudziestu szkicowników. Prowadzę kilka równolegle i mam już dość wyrobione preferencje, jeśli idzie o ich jakość. Mogę się więc podzielić tym, na co zwracam uwagę, choć w żadnym wypadku nie jest to rada, by iść w moje ślady.
Obecnie, najchętniej używam szkicowników szytych, w twardej oprawie, o poziomym otwarciu i formacie A5. Ostatnio było to kilka modeli Hahnemühle D&S, z kartkami 140g/m2, a obecnie nieco przypadkiem trafił mi się szkicownik Talensa, z serii Art Creation (też 140g/m2, choć wyraźnie cieńsze i delikatniejsze w dotyku niż kartki Hahnemühle). Jeden różni się od drugiego tym, że pierwszy ma kanciaste rogi i kartki, a ten drugi lekko zaokrąglone. To rodzi pewien problem przy ewentualnym oprawianiu szkiców. W zamian dostajemy gumkę, która go wygodnie zamyka. Coś za coś.
Aha. Jeśli chcecie zobaczyć interesujące malarskie szkicowniki, zerknijcie tu: https://benjaminbjorklund.com/studio.html
i tu: http://nicolasuribeart.com/cerao4k5h1n23b1aqt47vc9o28pn8w
Na sam koniec: zachęcam Cię gorąco, byś dopisał się do newslettera. Możesz liczyć na wysoki poziom, a że lista jest jeszcze malutka, bardzo mnie ucieszy Twoja obecność na niej. Okienko z zapisem jest poniżej. Do zobaczenia 🙂
2 thoughts on “Jak wybrać dobry szkicownik?”