Zaczniemy od linii. Chcę podzielić się dziś z Wami przykładem, który objaśni jak to narzędzie może działać. Swego czasu Henryk Stażewski wykonał analizy dawnych obrazów i mamy tu plansze z jego serii, która rozkłada na części obrazy La Toura:

Henryk Stażewski “Geometryczna analiza obrazów Georga de la Toura” 1970-75

Zauważcie w jaki sposób obrazy są tu przetłumaczone na język abstrakcyjnej linii. Jak możemy zobaczyć ich przebieg, ukrytą dynamikę, równowagę. Stażewski był abstrakcjonistą i próbował, jak zresztą napisane jest na pierwszej planszy, wyciągnąć esencję obrazów we współczesnym rozumieniu. Ich nowe odczytanie.

O tym mniej więcej rozumieniu linii starałem się powiedzieć poprzednio, kiedy była mowa o pejzażu.

Ale dziś chciałbym to uzupełnić i rozwinąć o plamę i o jej równowagę. Sama linia to jedno narzędzie, a przecież w malowaniu nakładamy kolory i zajmują one różne powierzchnie. Wymagają też, aby nie zbijać ich w jednym miejscu (o ile nie jest to naszym zdecydowanym założeniem), ale aby tworzyły jakąś harmonię.

Paul Cezanne. Zwróćcie uwagę jak ciepłe, żółtawe plamy podróżują po całym płótnie. Nie tylko na domkach w świetle, ale i na skałach z przodu i z tyłu, oraz w ciepłych smugach zieleni traw. Równowaga plam jest obecna na całym płótnie.

Żeby omówić dokłądniej plamę, najprościej będzie to zrobić na przykładzie Gauguina, a to z tej prostej przyczyny, że jego metoda malarska, to dość płaskie, wyraziście pooddzielane przestrzenie koloru.

Weźmy ten przykład:

Paul Gauguin “Krajobraz w pobliżu Arles ” 1888, 91,5 x 72,5 cm

Jak widzicie plamy są względnie uporządkowane. Szaroniebieski pas za domem, który jest zapewne odległą ścianą lasu, okazuje się spójny, tak że zawsze wiemy, że to ten sam obiekt, niezależnie od tego, czy jest przecięty drzewami, czy nie.

Te niby płaskie plamy oczywiście mają w sobie małe przejścia kolorystyczne, zrealizowane przez kreseczki pociągnięć pędzla. Ale nawet gdyby tak nie było, w całości panuje pewna równowaga, ponieważ są one rozdysponowane odpowiednio, na całym prostokącie płótna. Nie ma ich w jednym miejscu, skupionych, zebranych, ale są w różnych miejscach.

Popatrzcie na wersję z podkręconym kontrastem i weźmy rozkład żółcieni. Są wszędzie. I na niebie (co wcale nie jest oczywiste) i w centrum kompozycji i na ziemi:

Albo na taką kombinację, która pokazuje główne ciemne plamy:

Górne, ciemne drzewa, mają swój mały kontrapunkt na dole, w postaci ciemniejszych kępek traw, pasów i kropek cieni. W ten sposób nie ma wrażenia przytłaczającego ciemnego węzła, ale mamy w całym obrazie harmonię.

Kontrapunkt w muzyce, to przeciwstawienie jednej melodii, drugiej, innej. Stworzenie między nimi kontrastu i równowagi. W malarstwie jest podobnie. Jednej plamie przeciwstawiamy inną. Wprowadzamy różnorodność. łączymy podobieństwa. Opanowanie tego do mistrzostwa, to zadanie całego życia. Ale bardzo ważne.

Wiele osób malujących hobbystycznie, na początku nie zwraca na to uwagi. Jeśli jesteś w takiej sytuacji, spróbuj wciągnąć do swojego malowania podobne myślenie, a wiele może się zmienić na lepsze.

Na koniec zapraszam Was do dopisania się do newslettera, i do zerknięcia na mój kanał na youtube. Planuję tam wkrótce nowe filmy, które mogą Was zainteresować

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *