Nie tak dawno trafiłem zupełnie z zaskoczenia na nieznany mi wcześniej obraz. “Pokutująca Maria Magdalena” w jednej z kilku wersji El Greca. Mam kilka takich starych obrazów, które uważam za bardzo sugestywne i pouczające i ten z miejsca trafił na listę. Uważam go za niezwykle piękny i bardzo, ale to bardzo dobrze namalowany. I choć nie zdołam wyjaśnić wszystkiego co w nim widzę, postaram się przynajmniej nakreślić kilka elementów technicznych, które mogą być pouczające.
Nieraz mówi się o podobieństwach między kubizmem Picassa, a malarstwem El Greca i w tym obrazie wydaje mi się to bardzo czytelne. Chodzi o zachwianie światłocienia, który pozwala nam widzieć bryły – pokazuje co jest ciemne, a co jasne, co z przodu, a co z tyłu.
Prześledźmy sekwencję opisaną poniżej kolorowymi punktami. Idąc od prawej mamy ciemną skałę, jasny pas światła na skale, ciemną szatę, i szatę w świetle. Całe przejście byłoby poprowadzone naturalnie, gdyby nie kropka zaznaczona białym punktem – nagłe rozjaśnienie na samej krawędzi. Zupełnie nienaturalne, mocne i sprawiające, że skała zamiast schować się “za postacią”, nagle wybrzusza się optycznie ku nam i zupełnie traci wrażenie bycia z tyłu
To wyjście skały do przodu – pasek bieli wzdłuż krawędzi sprawia, że postać jakby stapia się ze swoim tłem. Już nie ma figury i służącego jej z tyłu podmalowania czymś drugorzędnym, tylko jedna, sklejona płaszczyzna. Przyznajcie, że Maria Magdalena nie wydaje się tu siedzieć przed skałą, ale jakby z niej wyrastać.
Zupełnie podobnie jak właśnie u Picassa, w Pannach z Avignonu, gdzie tło i postacie są sklejone na jednaj płaszczyźnie i pocięte pasami świateł i cieni:
Następna rzecz, która mnie tu absolutnie fascynuje to nieziemsko wprost dobrana paleta i subtelne przejścia koloru.
Zaczniemy od najbardziej oczywistego porównania błękitów:
Na niebie mamy piękny, głęboki ton niebieskiego, który ku dołowi zmienia się w niebiesko-zielone, morskie błękity, najpierw odległe i w tle, a więc jasne, potem cudowny, szmaragdowy kolor szaty, by podłapać szare fiolety na innej tkaninie odzieży.
Fiolety te są bardzo lekkie, jednak w zbliżeniu widać na nich czerwone tony – prawdopodobnie lekkie laserunki alizaryną – nietrwałym pigmentem, który po kilku wiekach mógł znacząco zblednąć. W czasach El Greca ten fioletowy ton najprawdopodobniej był mocniejszy, ale nawet dziś robi wrażenie tym subtelnym przesunięciem – zmianą, która lekko ożywia kolor i nie pozwala mu być jednolitą, tępą plamą.
Cudownie poprowadzone są też zmiany koloru w części nieba, gdzie łapią piaskowe żółcie:
Takiego przejścia jak powyżej nie powstydziliby się impresjoniści.
W obrazie możemy też wyśledzić interesujące kwestie kompozycyjne:
Najpierw: dominację kierunków skośnych, spływających z prawej, ku lewej stronie. A następnie ich kontrę wznoszącą się za wzrokiem Marii Magdaleny z ziemi, ku niebiańskiemu, nadprzyrodzonemu błękitowi po lewej u góry (symboliczny, wznoszący kierunek obrazu, który jakby wyrywa się z tego pierwszego, masywnego diagonala ziemi). Wszystko to poparte jest ciekawym zabiegiem, w którym punkty na obrzeżu obrazu w których następują zmiany jasności – a więc te punkty, które zwracają optycznie uwagę nagłym konstrastem – są skupione na dolnej i górnej krawędzi, natomiast przed oczami Marii Magdaleny rozciąga się spokojna, jednolita płaszczyzna bez wielkich zmian jasności (chyba najspokojniejsza część obrazu). Dzięki temu nie ma ona przez oczami jakiejś optycznej blokady, ale naprawdę możemy poczuć, że patrzy w dal i obraz uzyskuje konieczną lekkość.
Na koniec spojrzenie na subtelność i zrozumienie formy
Taka delikatna dłoń? Doskonałość! Bez komentarza 😉
Dużą przyjemność sprawia mi oglądanie tego obrazu i rozmyślanie nad geniuszem El Greca, który naprawdę zalśnił w tym płótnie. Jest ono tak wspaniale zrównoważone, a przy tym tak żywe i po prostu ludzkie, że nie mam słów, by opisać jego genialność głębiej.
Mogę Was za to zaprosić do tego, by dostać od nas jeszcze więcej zaskakującej i otwierającej oczy malarskiej wiedzy: kończymy szykować nasz kwarantannowy, cyfrowy kurs malowania pejzażu (razem ponad 2,5h filmów: analizy, wyjaśnienia i pokazy!) i niedługo zaczniemy go Wam przedstawiać w szczegółach – dopisując się do listy newslettera macie szansę dostać jego fragment za darmo, więc… to dobry moment by dołączyć.
Więc bądź tak dobry: przewiń na górę strony i wpisz swój mail w żółte okienko na samej górze 😉